Weszłam
do domu i zobaczyłam mojego kociaka zeskakującego z kuchennego
blatu jak jakiś...
-
Batman! - powiedziałam do niego. Mam dość dziwny tok rozumowania -
Podoba ci się? Od teraz tak się nazywasz, mój mały Batman'ku
Dałam
mu buziaka w czubek główki na co mały zaczął mruczeć. Ciesząc
się, że mam do kogo gębę otworzyć poszłam do kuchni i dałam
Batman'owi jeść.
-
Masz ochotę na film? - spytałam kota. Tak wiem, jestem wariatką.
Podeszłam
do plazmy w salonie i zajrzałam do szafki z dvd
-
wooow, nieźle
Było
tam mnóstwo horrorów. W domu nie mogłam za bardzo oglądać filmów
więc w całym swym dotychczasowym życiu nie widziałam ich zbyt
wiele.
Wybrałam
jedną z płyt i już miałam ją włączyć kiedy nagle wszystkie
światła zgasły
-
Fuck! Po prostu świetnie! I co ja mam teraz robić?
Zniechęcona
awarią poszłam po świeczki. Zabrałam je ze sobą do łazienki i
rozstawiłam wokół wanny. cały czas przy moich nogach wiernie
trwał mruczący Batman.
-
Jakiś ty kochany- powiedziałam do niego i włączyłam muzykę na
telefonie, po czym weszłam do wanny pełnej gorącej wody.
-
"I ruled the world, with these hands,
I
shook the heavens to the ground" - zaczęłam śpiewać
zanurzona w wodzie...
eh...
woda wystygła, koniec kąpieli. Przynajmniej mi się humor poprawił.
Szkoda tylko że pod wieczór. Było już ciemno więc poszłam do
salonu i mając telefon za jedyne źródło światła zaczęłam
przeglądać oferty pracy.
Hmm...
co my tutaj mamy? Opiekunka dla dzieci... stanowczo nie!Nie lubię
dzieci, jeszcze bym jakiegoś przypadkiem udusiła. Dalej...
mechanik, sekretarka, kasjerka... mam! Eleven Nightclub pilnie
poszukuje barmanki. Ja i tyle alkoholu w jednym pomieszczeniu... to
niezbyt dobry pomysł, ale w końcu nie pozwolą mi pić w pracy.
Poza tym pracowałam już jako barmanka i wiem, że pijani faceci
często dają napiwki. Przejdę się tam jutro.
Prąd
jeszcze długo nie wracał więc poszłam spać. W końcu jutro czeka
mnie rozmowa o prace... hura.
****
Obudziłam
się rano, a obok mnie leżał Batman. Dałam kociakowi buziaka na
dzień dobry i poszłam zjeść śniadanie. W nocy obudziły mnie
jakieś głosy przed domem, ale kiedy wyjrzałam nikogo tam nie było
i poszłam dalej spać, ale niestety odbiło się to na jakości
mojego spania... tsaa, jestem śpiochem.
Po
posiłku poszłam do mojej boskiej garderoby żeby wybrać coś na
rozmowę. Po godzinie w końcu dobrałam ciuchy. Przejrzałam się w
lustrze... cóż, zbyt piękna to ja nie jestem. Mam dość bladą
skórę, bo nie cierpię słońca, pełne usta, kolczyk w dolnej
wardze, mały nos, długie nogi... w sumie jestem dość chuda ale
nie jest źle. Aktualnie mam też jasno brązowe oczy i brązowe
włosy do ramion. Aktualnie bo często farbuje włosy i w najbliższym
czasie znów to zrobię. A co do oczu... noszę szkła kontaktowe bo
naturalny kolor moich oczu jest zbyt dziwny i wytykano mi to w
młodości. Moje tęczówki są rażąco-zielone co rzuca się w oczy
z daleka. Tak więc soczewki zmieniają ich kolor na jasny brąz.
Zadzwoniłam
po taksówkę. Nie wątpię, że ciocia zostawiła mi w garażu jakiś
pojazd ale na razie muszę ogarnąć trochę to miasto bo jeszcze się
zgubie. Przechodząc z domu do auta zobaczyłam jakichś 2 typów
oglądających mój dom. Wmówiłam sobie że przecież to Hollywood
i każdy z tych domów, w tym mój jest godzien podziwu. Podałam
taksówkarzowi adres i ruszyliśmy.
Po
15 minutach byliśmy na miejscu. Z zewnątrz klub nie wyglądał
zachęcająco. Trudno, ważne że będą płacić. Jakiś osiłek,
zapewne ochroniarz wpuścił mnie do środka. Wnętrze lokalu było
nieziemskie, ale nie zachwycałam się nim tylko poszłam do gabinetu
właściciela. Zapukałam i po chwili weszłam do środka. Za
biurkiem siedział poważnie wyglądający, łysy koleś w
garniturze, za pewne właściciel klubu.
-
Dzień dobry, nazywam się Rosemarie - przywitałam się grzecznie
-
Witam. Siadaj - powiedział wskazując mi fotel i dokładnie mi się
przyjrzał i zapytał z kpiną - Ty chcesz zostać tutaj barmanką?
Ile ty masz w ogóle lat?
-
Tak, czemu by nie. Mam 21 lat i pracowałam już w podobnym miejscu -
o nie, nie dam się zniechęcić
-
Gdzie?
-
W Polsce. Stamtąd pochodzę
-
To jest Hollywood laleczko. Myślisz, że dasz sobie radę? Nie takie
jak ty próbowały. Większość klientów chciałaby cię
przelecieć, nic poza tym
-
Może dzięki temu więcej zamówią żeby posiedzieć przy barze? -
zauważyłam sprytnie, czym zbiłam go z tropu. Ha! 0:1 dla mnie
-
Może... Ale pamiętaj, że musisz jeszcze wrócić z klubu do domu,
a ochrona z tobą nie pójdzie
-
Jakoś dam sobie radę. Mam prawko więc droga skraca się do
spacerku od wyjścia do samochodu
-
Jak tam wolisz. Jak daleko mieszkasz?
-
15 minut jazdy stąd.
-
Masz dzieci? Jesteś dostępna 24 godziny na dobę?
-
Raczej tak. Nie mam dzieci - powiedziałam po czym facet się
zamyślił. Ey, szybciej, nie chcę tu spędzić całego dnia
-
Dobra - powiedział w końcu
-
Yy.. słucham - nie wiedziałam o co mu chodzi
-
Od kiedy możesz zacząć?
-
Od zaraz
-
Powiedzmy, że masz te prace. Założę się, że i tak wytrzymasz
tydzień max. Bądź ty jutro o 17.
-
Dziękuje - byłam nieco zaskoczona - Myślę że może się pan
zdziwić
-
Zobaczymy. Przyjdź do mnie jutro przed pracą. A teraz żegnam, mam
dużo do zrobienia
-
Do widzenia - powiedziałam i wyszłam z gabinetu, a potem z klubu.
Kiedy szok nieco minął uśmiechnęłam się od ucha do ucha jak
jakaś wariatka. Fuck yea! I kto tu rządzi?
W
świetnym nastroju poszłam w stronę hipermarketu. Przecież muszę
coś jeść, c'nie? A lodówka znowu pusta.
Błądziłam
po sklepowych alejkach zamyślona. Musiałam pomyśleć nad kolorem
włosów. Szłam tak nie kontaktując zbyt wiele i wkładając
produkty do koszyka. Nagle poczułam, że do czegoś dobiłam. Brawo
dla mnie
-
Patrz gdzie jedziesz idiotko!- usłyszałam głos faceta, ale go nie
zauważyłam
-
Najmocniej przepraszam, zamyśliłam się - zaczęłam się tłumaczyć
i podeszłam do człowieka którego przewróciłam - pomogę panu
Pomogłam
mu wstać. Był... no cóż, po prostu był karłem.
-
To, że jestem wielkości krasnala nie znaczy, że nie należy mi się
trochę szacunku! - bulwersował się nadal. Matko... i co ja mam
niby teraz zrobić? Muszę uruchomić swój urok osobisty
-
Oczywiście, że się należy. Jeszcze raz przepraszam. Nazywam się
Rosemarie, mogę panu jakoś pomóc?
Mężczyzna
popatrzał na mnie krzywo i wyciągnął od niechcenia rękę w moja
stronę
-
Lucas. Skoro już na mnie wpadłaś to przydaj się na coś i zdejmij
mi ten makaron z górnej półki. Nikt nie myśli o karłach
wsadzając to wszystko tak wysoko.
Podałam
mu to o co prosił i parę innych rzeczy. Jest strasznie marudny, ale
to całkiem zabawne. Po skończonych wspólnie zakupach
zaproponowałam, że pomogę mu zanieść je do domu. Całkiem fajnie
mi się z nim rozmawiało.
-
Jesteś tu nowa? - spytał
-
Tak. Mieszkam w Hollywood od wczoraj. A pan?
-
Mów mi Luc. Ja żyje w tym mieście od urodzenia. Szukasz sobie
pracy?
-
Właśnie wracam z rozmowy kwalifikacyjnej. Będę pracować w Eleven
Nightclub jako barmanka - powiedziałam dumnie
-
Wow - zdziwił się Luc - Nie ma to jak całonocne użeranie się z
pijana klientelą i powroty do domu ciemnymi uliczkami. Ah, ten
dreszczyk emocji - zaśmiał się
-
Cóż, mnie się tam podoba. Ledwo skończyłam technikum, na nic
lepszego nie mam szans
-
Skoro tak mówisz. O, to mój dom. Dzięki za pomoc. Jak będzie Ci
się nudziło, albo będziesz miała jakiś problem to wpadaj śmiało
- powiedział i po raz pierwszy się uśmiechnął. Wow
-
Dzięki Lucas, miło było Cię poznać. Do zobaczonka - pożegnaliśmy
się i poszłam do siebie. Luc mieszkał jakieś 10 minut drogi
spacerkiem ode mnie. Spoko człowiek. Polubiłam go, a on chyba mnie.
Dziwne... mnie przecież nikt nie lubi. Jestem zbyt dziwna.
************
Okey, rozdział 1, Rose układa sobie po mału życie i na razie trochę nudno ale planuję niedługo rozkręcić akcję xP
ps. mam cichą nadzieję że ktokolwiek będzie to czytał :P
Mnie od razu wciągnęło, ma to coś w sobie :) akcja z karłem zajebista xD
OdpowiedzUsuńMao.