- Tsa... przelew. W banku mają jakieś problemy z serwerem i nie są w stanie w tym miesiącu przelać mi kasy.
- Czyli utknąłeś tu ze mną?
- Na to wygląda. Nie cieszysz się? - zapytał z nutką smutku w głosie
- Pewnie że się cieszę. Będę mieć towarzystwo i to jakie - puściłam mu perskie oko
- To... dostanę tego buziaka? - wyszczerzył się
- Na razie nie.
- Ale czemu? Przecież jesteś moją fanką
- Tak. Uwielbiam Cię ale to nie znaczy że od razu wskoczę z tobą do łóżka
- A szkoda... - mruknął pod nosem. Udałam że tego nie słyszę
Zjedliśmy do końca śniadanie
- To co będziemy dzisiaj robić? - zapytał Ash
- Coś się wymyśli. Wieczorem idę do pracy więc mamy całe pół dnia
- Co? Będzie mi się nudzić bez ciebie
- Przeżyjesz. Pracuje jeszcze tylko 6 dni, a kolejne 7 mam wolne
- A potem?
- Wracam do domu
*** Perspektywa Ash'a ***
- Gdzie mieszkasz? - zapytałem. Już zdążyłem ją polubić. Mam tylko nadzieję, że się nie zawiedzie...
- W Hollywood. Dostałam duży dom w spadku.
- Hej, to całkiem blisko L.A.! Może mnie kiedyś odwiedzisz?
- Czy ja wiem... pewnie masz dużo pracy.
- Zawsze znajdę czas dla fanów - puściłem jej oczko - No chyba, że nie chcesz.
- No pewnie że chce! Jak tylko znajdę czas
Świetnie, może na wspólnych wakacjach się nie skończy.
Chwile jeszcze rozmawialiśmy kiedy poczułem, że kończą się skutki działania wypitych nad ranem %. Niedobrze... Podszedłem do minibarku i wziąłem z niego 2 małe butelki whiskey
- Wznieśmy toast za kolejne 2 tygodnie - powiedziałem podając jej jedną z butelek. Zawahała się
- Ja nie piję
- Ze mną się nie napijesz? - zrobiłem minkę zbitego psiaka. Musi zadziałać
- Nie mogę. To by się źle skończyło. Wybacz
- Okey - trudno, więcej dla mnie.
Szybko opróżniłem obie butelki więc efekty powinny niedługo się pojawić. Rose dziwnie się na mnie patrzyła
- No co?
- Nic... to co robimy?
- Może chodźmy popływać?
- Ale ja nie mam w czym
- W takim razie idziemy coś kupić. Jak można jechać na wakacje do Turcji bez bikini?!
- Normalnie - udała oburzoną co wyglądało dość uroczo.
- Nie ważne. Za godzinę chcę cię widzieć gotową do wyjścia więc rusz tyłeczek i idź się szykować. Tylko nie okupuj łazienki zbyt długo.
- Tak jest panie Purdy - powiedziała wstając i salutując mi.
- No bardzo śmieszne. Mówiłem ci żebyś tak do mnie nie mówiła!
Zaśmiała się tylko i poszła się szykować. Za to ja korzystając z okazji znowu zajrzałem do minibarku. Hm.. zbyt wiele to tu nie ma. Raczej się tym nie upiję. Będę musiał odwiedzić klub. Brałem właśnie do ręki jakąś wódkę ( oczywiście w wersji mini ) kiedy Rose wróciła do pokoju
- Ty już? - zdziwiłem się
- Tak. Nie maluję się więc już jestem gotowa. A ty masz zamiar wypić cały alkohol z barku?
- Nie. To znaczy tak ale.. nie ważne
- Ashley, czemu tyle pijesz?
- To wcale nie dużo. - uniosła do góry brew - Na prawdę.
- Niech ci będzie. - powiedziała a ja wypiłem wódeczkę - Ash?
- Tak?
- Mam takie małe zapytanko... - nieco się skrępowala więc się zaciekawiłem
- O co chodzi? Pytaj śmiało
- No bo wiesz, to trochę głupie pytanie
- Dziewczyno, spotykam po koncertach zgraje fanek które mają miliony głupich pytań i wiesz co? Takie są najzabawniejsze - uśmiechnąłem się zachęcająco
- Dobra. Chodzi o to, że.. - zacięła się
- Że? Powiedz wreszcie
- Że zawsze chciałam zobaczyć na żywo ten twój tatuaż na brzuchu - w końcu wykrztusiła i zarumieniła się
- To nie głupie. Minimalnie dziwne, ale nie głupie. Moje pytanie brzmi: co za to dostanę? - jakaś korzyść dla mnie musi być
- Buziaka?
- Stoi - haha i w końcu dostanę mojego całusa
Podciągnąłem koszulkę i pokazałem Rose napis
- Wow, na żywo wygląda jeszcze lepiej - zapatrzyła się i przejechała delikatnie dłonią po literach
- Ups, przepraszam. Nie powinnam cię macać - pokazała mi język - Idź się szykować Gwiazdeczko
- No dobrze mała. Widzę że przezwiska już mamy. A gdzie mój buziak?
- Nie powiedziałam kiedy go dostaniesz
- Ty mały cwaniaku. Niech ci będzie - uśmiechnąłem się i poszedłem do łazienki
Po pól godzinie byłem gotowy więc wyszliśmy z hotelu
*** Perspektywa Rose ***
Zakupy z Ash'em to masakra. Po 3 godzinach chodzenia po sklepach w końcu stałam w kolejce przy kasie. Jest strasznie wybredny i ciężko było go przekonać żeby zgodził się na coś zakrywającego więcej ciała. Bikini które mi pokazywał były co najmniej nieprzyzwoite.W końcu zostawił mnie w sklepie i gdzieś zniknął. Kupiłam czarny kostium w gwiazdki i wyszłam ze sklepu. Gwiazdor siedział na ławce przed wejściem.
- Załatwione - pomachałam reklamówką przed jego nosem.
- Świetnie - wstał i lekko się zatoczył
- Gdzie byłeś?
- Nie ważne. Wracajmy do hotelu
Szczerze mówiąc trochę mnie zaniepokoiła jego skłonność do alkoholu ale ledwie się poznaliśmy więc wolałam nic nie mówić. Może później go zapytam.
Kiedy doszliśmy do hotelu zaczęło się już ściemniać i musiałam iść do pracy. Przebrałam się w strój kelnerki i zostawiłam Ash'a w pokoju
- Tylko nie narozrabiaj za bardzo - rzuciłam tylko na odchodne.
** 6 dni później **
Mało czasu spędzałam z Ashley'em. W nocy chodziłam do pracy, a potem odsypiałam w dzień. Ashley nudził się więc sam chodził na miasto, do klubów i zawsze wracał pijany. Wiedziałam o której bo spałam w salonie ( pomimo jego pretensji ). Praktycznie cały czas był pod wpływem alkoholu. Nie chciał powiedzieć dlaczego, a ja nie dociekałam. Kiedy nie spałam a on był w pokoju wygłupialiśmy się i rozmawialiśmy na różne tematy. Trochę się do siebie zbliżyliśmy i kolejny tydzień zapowiadał się obiecująco. Wczoraj skończyłam pracę i z tej okazji zaplanowaliśmy nocny wypad na plażę. Przebierałam się właśnie w łazience i zastanawiałam się czy cała ta przygoda z Ash'em skończy się za tydzień, czy może jednak potrwa trochę dłużej. Uwielbiałam go już wcześniej chociaż go nie znałam. Podobał mi
się jego sposób bycia na koncertach czy wywiadach. Oczywiście kochałam
wszystkich członków BVB, ale on był wyjątkowy i przez te 6 dni jeszcze bardziej mi się spodobał.
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi
- Rose, pospiesz się bo tu korzenie zapuszczę! - wyjęczał Ash
- Już idę - wyszłam z łazienki i wpadłam prosto na niego
- Wow, jesteś pierwszą dziewczyną jaką poznałem która mówi że już idzie i rzeczywiście tak się dzieje - zaśmiał się
- Lubię zaskakiwać - ze zdziwieniem zauważyłam że był chyba całkowicie trzeźwy.
- A ja lubię niespodzianki. Idziemy milady? - podał mi ramię jak prawdziwy gentleman
- Oczywiście milordzie - złapałam go i udaliśmy się do wyjścia.
Do plaży nie było daleko więc szybko tam doszliśmy. Było już ciemno, ale ocean wyglądał cudownie. Nad powierzchnią wody rozciągało się cudowne, ciemne niebo przystrojone gwiazdami. Ash zapatrzył się na ten widok co sprawiło że w jego oczach pojawiły się iskierki. Rozsiadłam się na piasku.
- Może usiądziesz?
- Co? - chyba się nieco zagapił - Pewnie. Napijesz się wina? Wiem że nie pijesz %, ale może zrobisz dziś wyjątek?
Już miałam odmówić, ale w sumie jedna lampka wina mi nie zaszkodzi.
- Niech będzie. Ten jeden raz
************
Dobra, komputer działa prawie dobrze więc oto kolejny rozdział. Jest trochę nudny i ogólnie mało się dzieje ale nie miałam ostatnio weny :/ Oczywiście liczę na to, że szybko się to zmieni i zacznę częściej wstawiać notki.
Bardzo ucieszył mnie komentarz pod ostatnim rozdziałem oraz ponad 200 wyświetleń :) to super że ktoś tu zagląda :D
Po prostu Cię kocham! Zajebisty rozdział! ;3 Życzę weny na kolejny.
OdpowiedzUsuńCzemu wczesniej nie trafilam na Twojego bloga? Jest super nic dodac nic ujac xdd pisz szybko nastepny <3 w wolnej chwili jesli chcesz mozesz wpasc do mnie: imnotafraidtodiebvb.blogspot.com komentarze mile widziane ;)
OdpowiedzUsuń